Utwór

W Polskę idziemy (1971)

Słowa:

Wojciech Młynarski

Muzyka:

Jerzy Wasowski

Tekst utworu

W tygodniu to jesteśmy cisi jak ta ćma ,
w tygodniu to nam wszystko wisi aż do dna,
a jak się człowiek przejmie rolą, sam pan wisz,
to zaraz plecy go rozbolą albo krzyż.
W tygodniu to jesteśmy szarzy jak ten dym,
w tygodniu nic się nie przydarzy – bo i z kim –
i życie, jak koszula ciasna, pije nas,
aż poczujemy mus i raz na jakiś czas…

W Polskę idziemy, drodzy panowie,
w Polskę idziemy,
nim pierwsza seta zaszumi w głowie,
druga pijemy
do dna, jak leci, za fart, za dzieci, za zdrowie żony,
było nie było, w to głupie ryło,
w ten dziób spragniony.
Świat jak nam wisiał, tak teraz nie jest
nam wszystko jedno,
śledziem się przeje, kumpel się śmieje,
dziewczyny bledną,
aż w nowy tydzień świt nas wygoni,
no, a w tygodniu…

W tygodniu bracie wolno goisz kaca fest
i czy się leży, czy się stoi – jakoś jest,
w tygodniu kleją ci się oczy, boli krzyż,
a wyżej nerek nie podskoczysz sam pan wisz.
W tygodniu żony barchanowe chrapią w noc,
a ty owijasz głowę ciasno w koc
i rano gapisz się na ludzi wzrokiem złym,
i nagle coś w tobie budzi – i jak w dym!

W Polskę idziemy, drodzy panowie,
w Polskę idziemy,
nim pierwsza seta zaszumi w głowie,
do ludzi lgniemy,
słuchaj rodaku… czerwone maki…
serce… Ojczyzna…
Trzaska koszula – tu szwabska kula…
Tu, popatrz blizna…
Potem wyśnimy sen kolorowy,
sen malowany,
z twarzą wtulona w kotlet schabowy
panierowany,
my – pełni wiary, choć łeb nam ciąży,
ciąży jak ołów,
że żadna siła nas nie pogrąży,
orłów, sokołów!

A potem znów się przystopuje i znów gaz,
i społeczeństwo nas szanuje, lubią nas.
Uśmiecha do nas się najmilej ten i ów,
tak rośnie nam przywilej – świętych krów!
Niejeden to się nami wzrusza, słów mu brak:
„Rubaszny czerep, ale dusza – znany fakt”.
Nas też coś wtedy w dołku ściska, wilgnie wzrok,
bracia rodacy, dajcie pyska… Równać krok!

W Polskę idziemy, w Polskę idziemy
bracia rodacy,
tu się, psia nędza nikt nie oszczędza,
odpoczniesz w pracy.
W pracy jest mikro… mikro i przykro,
tu gołdą spływa
cham lub bohater – posla sobotnia
alternatywa!
Aż dzień się zbudzi i skacowani
wstaną tytani,
i znowu – w Polskę, bracia kochani,
nikt nas nie zgani,
nikt złego słowa – Łomża czy Nakło –
nam nie bałaknie.
Jakby nam kiedyś tego zabrakło…
Nie, nie zabraknie!

Nuty

do pobrania